Archiwum kategorii: Elżbieta Andrzejewska

Ciocia Zosia

Ciocia Zosia
Elżbieta Andrzejewska

Pamięci Cioci Zosi

Byłaś z nami wiek cały
ale brak Ciebie boli.
Pamiętam sianokosy i żniwa
chleby w piecu pieczone
mleko z pianką
zapach wakacyjnego lata
mały staw
grzybobranie
pelargonie i georginie
i jabłka w tajemniczym sadzie.

Uśmiech twój bardzo łagodny
słowa ciche i ciepłe
spracowane dłonie.

Słowo nie szkodzi
gdy coś nie wyszło
i delikatność codzienną
w spokoju który
pozwalał przetrwać letnie burze
wichury i wiatry
na kolonii gzie łany zboża
śpiewały pradawne pieśni.

Żegnam pamięcią
wspólnych chwil przeżytych
w domu pełnym dzieci
i zajęć rolniczych
jasnych świtów
i wczesnych zmierzchów
zjazdów rodzinnych.

Pamięcią odziewam ostatnie pożegnanie
słowami modlitwy
Wieczny odpoczynek
racz Jej dać Panie
niech odpoczywa w ramionach Nieba.

Pozostawieni

Pozostawieni
Elżbieta Andrzejewska

Pamięci Poety Wojciecha Banacha

Pozostawieni

Otwarty tomik
“Strzępy i pąki”.
“Wielorzeczne” spotkania.
Minuty na schodach
przy “Mamma mia”
i pośpiech jakby czas się kończył.

“Dzień jest jeszcze do przetrwania”
z Twoim wierszem
i myślą nieokiełzaną
że za wcześnie.

Wiersz smutkiem czytany
Zadumą przyjęty
“wracam do pojęć niemożliwych”
testamentem z poezji.

Nieposłuszna tym słowom
“Wymażcie ślady – żadnych wspomnień”
sięgam po zapis po raz kolejny
i jeszcze kolejny.

Sensy

Sensy
Elżbieta Andrzejewska

Umiała trzymać w tajemnicy swoje życie
Choć one ważyły
Ściągały w dół
Lub nakłaniały do wypłynięcia na głębię

Jej głębia miała swoje dale
Jak nie poznane lądy
Znaczone konturami pagórków
I zarysowanych górskich szczytów

Może po to żeby
Nadać sens swojemu istnieniu
Choć przecież sens ma w sobie wiele innych sensów

Które tracą swoje znaczenie
Chyba że były dobre
I zapisano je w Księdze Życia

Inne zaś niczym lądy nie zamieszkałe
Dobrzeją
Ukryte w niszy smutku

Odnajdywanie sensów
w zapisie drogi
Zdaje się być
Otwartością na zmiany
lub zapisem historii
Która ma imię.

Kocham

Kocham
Elżbieta Andrzejewska

Niósł ja w ramionach
Szeptał słowo kocham
Lgnęła do miłości
Wciąż od nowa.

Pomimo odejść najbardziej lubiła powroty.

Słowo kocham
Napełniało się miłością do piękna
Z ktòrego uczyniła szlak swojej drogi.

Niespełnienia ubrała w barwne szaty
W kolorach tęczy
Była kolorem
Była miłością

Taniec

Taniec
Elżbieta Andrzejewska

Tańczyłam z nim na białej sali
Płynęłam w ramionach przeznaczenia.
Jego czułość zapisałam w ciele

Byliśmy otuleni mgłą.

Taniec we mnie pozostał
Unosi mnie ku górze
W śnie który przytula marzenia
Ciepłym dotykiem nocy.

Był sobie

Był sobie
Elżbieta Andrzejewska

Był sobie człowiek
Aż pewnego dnia
Przestał Być.

Była sobie miłość
Nagle odeszła
Zaprzeczając swojemu istnieniu.

Była sobie dziewczyna
Ktòra nie chciała dorosnąć
Bała się kobiecości
Ktòra przecież mogła być jej sprzymierzeńcem.

Był sobie chłopak
Ktòry stając się mężczyzną
Wziął za przewodnika słowo
Odpowiedzialność.

Życie zaś bogate w łzy smutku i radości
I tym co co pozwala zrozumieć sens każdego doświadczenie
Z ktòrego rodziła się nadzieja
Wciąż trwało
Jako Dar.

Dzwony

Dzwony
Elżbieta Andrzejewska

Biją dzwony
Wchodzą w ciszę
Wydobytą z chaosu dnia
Budzą z uśpienia

Z głębi jestestwa
wydobywają prawdziwą treść
Bez przykrywania
Słowem super i o.k.

Dotykają szarości
Ktòra niczym nagość
ujawnia się bez osłony.

Biją dzwony
Skłaniając do refleksji
Z ktòrej wyłaniają się nowe sensy
Zaprzeczeniem że życie kończy się
Na ziemi.

Pojemne słowa prawda
Nabiera nowego znaczenia
Wszak biją dzwony…

Anatol

Anatol
Elżbieta Andrzejewska

Żył sam
Dopóki w jego samotności
Nie zamieszkała kobieta.

Zwinięty w kłębuszek
Schował się pod szafą
Pozostał tam na długo.

Pewnego ranka
Wyszedł
Niepewnie badał teren.

Kobieta znieruchomiała
żeby go nie spłoszyć.

Chodził przy jej nodze
Odprowadzał do furtki
Siadał w oknie
I czekał.

Ruchem głowy
Dawał znać
Że ma wątpliwości
Ona czy nie ona
Otwiera drzwi furtki
Po czym biegł do drzwi
By po chwili powitać mruczeniem.

W dniu rozstania
Gdy kobieta wyjeżdżała za granicę
Schował się pod szafą.

W innym miejscu siedział na dywanie
Przez trzy dni
Potem i on wyjechał do Katowic
Miał tam dobrze.

Ona też miała dobrze
W kolejnym epizodzie ktòry
Zainicjowało życie.

Gdy umarł kobieta była smutna
To były ważne chwile
Ktòre wypełniły wspomnienia czułością.

Był dobry i piękny
Ona był as piękna i dobra.

Ogròd miłości

Ogród miłości
Elżbieta Andrzejewska

W lawendowym pejzażu
Chcę się być
Zespolić z pięknem
Poczuć dobrostan tej chwili.

Dostrzec stokrotkę
Wykluwającą się z ziemi
W obecności przyjaznego trawnika.

Ròże w ròżnorakich odcieniach
sprawiają że szlachetnieją myśli
Ktòre wpływają do wnętrza
By zamieszkać w jego komnatach.

Dumne irysy
Wielobarwne astry
Pachnące piwonie i subtelne maciejki
Wielokwiatowe astry.

Społeczność piękna
Powracająca co lata.

Dobrze jest wspòłgrać z naturą
Usłyszeć muzykę wiatru
Dostrzec łzy deszczu
Płynące leniwie chmury.

Pokochać piękno i dobro
Zwiastujące jesień

To miłość…

czas na miłość

czas na miłość
Elżbieta Andrzejewska

Gdy ktoś i miłość obiecuje
To ja w to wierzę
Bo choć na chwilę chcę pozostać
W lepszym świecie

Lubię być adorowana
Czułym gestem
I słyszeć słowo kocham
Bez podtekstów

Dobrostan tej bliskości
I wszystkie krotochwile
Wpisuje w album pamięci
By pokrzepiało w chwili…

Gdy amor strzałę wyśle
Już po raz kolejny
Uśmiechnę się do siebie
i powiem czas na miłość
Nidy się przecież nie kończy.

Nie wiem

Nie wiem
Elżbieta Andrzejewska

Nie wiem
Czy zdarzy się to
Co drzemie w niszy marzeń
Zaniedbanych

Owo nie wiem
Jest miejscem do zapisania
Twojej obecności
Spotkaniem
Zwyczajnością w byciu razem
Uniesieniem się ponad…

Wiem że tęsknisz
Gdzieś tam
Daleko od ludzi
W sercu lasu
Wzbudzasz w sobie
Pragnienie powrotu

Czekam
I tulę się do białych brzózek
Wiem że rozumiesz
W czekaniu jest siła tęsknoty
Radość spotkania

Wszystkie doznania
Niezauważone
Przywracam wspomnieniem
Tęsknię.

Nic nie obiecuję
Tylko obecność
Na nic nie czekam
Tylko na obecność

Inna

Inna
Elżbieta Andrzejewska

Była liryczna
słaba i mocna
widząca to co ją skłaniało
do pomagania.
Zachwytów dla innych niezrozumiałych
i łez co same płynęły.

Mówili o niej nietuzinkowa
według wzoru powinności
przystając na to że inność
może drażnić jednakowość.

Wmieszała się w tłum pospolitości
i była inna
ciesząc się swoim istnieniem
milczącym uśmiechem akceptacji.

Inni też byli inni.

Śnieg

Śnieg
Elżbieta Andrzejewska

Płatki śniegu
tak nietrwałe
jak myśl ulotna
z trudem pokrywają trawnik
żywopłot i chodnik
jak myśl dobra
utkana z tego co dobre

Pada śnieg
pierwsze wiosenne kwiaty pokrywa
i szybko topnieje
jakby wiosna w nim zapisana
wyzwalała przetrwanie
małego kwiatuszka na trawniku
przed moim domem.

Dobrze jest mieć drobinę piękna
w jeszcze zimowy dzień
na przednówku wiosny
zatopić myśl w ukwieconej łące lada moment.

Bezdomność

Bezdomność
Elżbieta Andrzejewska

Kobieta z pieskiem mija posesję mojego domu
za nią podąża mama z dzieckiem
starzec bezdomny z dorobkiem swojego życia
na wózku dziecięcym
pogubiony młody człowiek.

ilekroć się spotykamy prosi o dwa złote
mówi,że ludzie nie rozumieją bezdomności
ma szklane spojrzenie i mówi ładnym językiem
zawsze dziękuje za zatrzymanie
mówiąc najważniejsze że pani ze mną rozmawia
jakby odczuwał wielką ulgę w powszechnie panującym
deficycie niezrozumienia.

Bezdomność ma tak różnie oblicza
niekiedy jest to bezdomność serca
które nie ma się gdzie ogrzać i bardzo ceni życzliwe słowo
lub nigdy nie zaspokojony głód troski
czy też miłości
którą potęguje utrata miejsca do mieszkania.

Różnie o nich mówią
ale to przecież ludzie
których upośledził los
a raczej przejaw jego nieprzychylności.

Wybrzmiewa muzyka życia
w molowym wymiarze dźwięków
symfonii pojedynczego życia
nad którym można się pochylić
i warto.

Tak nie wiele trzeba
Tak niewiele…

Marzenia

Marzenia
Elżbieta Andrzejewska

Marzenia

Tajemnica ich spełnień
spowita niespodzianką
której nie sposób przewidzieć
wybierając się w podróż spełnienia.

Jestem w podróży

Dama życia

Dama życia
Elżbieta Andrzejewska

Nie miała już długich rąk
do dźwigania siatek
wyrosła z powinności
by przyjąć swoją kobiecość
bez słowa muszę.

Uskrzydlało ją chcę
wydobyte ze starych schematów
jaka powinna być.

Była piękna
sama w sobie
rzeźbiona każdym doświadczeniem
w którym dzielność
pozwalała jej witać kolejny dzień.

Bliskość ze sobą
wspierała jej kruchość i delikatność
tak często wystawiana na próbę.

Szła spokojnym rytem
w dalszy ciąg losu wciąż inspirowana chceniem.

Była piękna.

Czekanie

Czekanie
Elżbieta Andrzejewska

Asceza gałęzi
przed narodzeniem się pierwszego listka
zdaje się mówić głosem
ciszy rodzenia

Słońce dotyka nagości
smukłych nitek brzozy
biel kory
zachęca do wsłuchania się w rytm
czekania na wiosnę.
Otulenie się liśćmi.

Jak dobrze że wiosna przychodzi zawsze
by wzrok zatopić w zieleni i wszechobecnych barwach
przyjąć wytchnienie.

Ulotny motyl muśnie dłoń
na tle niebieskości poszybują ptaki
zaśpiewa i zatańczy las.

Przyjmę dar natury
żeby zespolić się z pięknem.
Odpocząć.

Minął rok

Minął rok
Elżbieta Andrzejewska

Minął rok

Ból nie ustal
Oczodoły miast
W pustce opuszczenia
Po napaści
Jak niemy świadek okrucieństwa
Wymownie milczą.

Ukraina płacze pojedynczym losem człowieka
Żyzną ziemią
Nie poddana niewoli wojny
Co dnia wskrzeszana nadzieją
każdego ukraińskiego serca.

Wygra
Na pewno wygra
I wtedy zacznie powstawać z ruin
Dzień po dniu
W którym zjednoczeni w pomocy
Damy radę
By świat na powrót usłyszał
Głos Boga
Który zwycięża tam
Gdzie chęci zabijania
Przyświeca unicestwienie narodu
Wybranego do wolności.

Ukraina zwycięży
I powrócą Ci co tułają się po świecie
By przetrwać
By odbudować obolały dom
Smutny i cierpiący obraz wielu miejsc.

Powrócą wszyscy
By powstało z martwych miejsce
Piękno życia
By zwyciężyła nadzieja
W ponowne zaistnieniu
Na mapie świata i ludzkich serc
Wyzwolonych z ogromu cierpienia.

Ukraina zwycięży
Na pewno zwycięży.

Dzielność tego narodu uwieczniona
W twórczości wielu
uwieczni ten czas
Jak żywy dar
Człowiek człowiekowi
W aspekcie okrucieństw
Ale też dobroci
W solidarnym uczestniczeniu
W historii ogromu zła.

Ukraina zwycięży
Wòówcas
Ucichnie w ludziach płacz.

Minął rok

Minął rok
Elżbieta Andrzejewska

Minął rok
Od łez i strachu
Które w nas trwają
Cierpieniem tych co odeszli
Po nieludzkiej napaści na życie
Wciąż zagrożone okrucieństwem
P… za którym idą ślepcy otumanieni
Ruską propagandą.

Oczodoły miast
Puste smutkiem ludzkiego losu
Który zawisł na wątłej nici życia
Nie tracąc nadziei
Pomimo wszystko…

Nie umiem dobrać słów
Do cierpienia ktòre

Elemelek

Elemelek
Elżbieta Andrzejewska

Wróbelek tan z Elemelków
na gałązce czekającej a liście
stąpa ostrożnie
wprawiając ciałko w ruch
obraca się w kółko.
Tworzy obraz ruchem materii
opromienia wspomnienia.

Obraz w kadrze
ma płynne ramy czasu
i ręce duszy
w kruchości
subtelnie utkanej z nitek piękna
czekającego na kwiaty.

Przenosi obraz do wnętrza
czerpie życiodajne siły
z dobra natury
zespalając siebie z wszechświatem.

Natura
jakże pojemne słowo
doprasza się o właściwe sobie miejsce
w obrazie świata i sercu czasu
twórcy nadziei
i nowych sensów
spowitych wiarą.

Obraz ma przedsmak nieba
skrzydło ptaka
niczym Anioła
spoczywa na mojej dłoni.

Trwam w pęknie