nie mogę zasnąć

nie mogę zasnąć
Jarosław Pasztuła

gdy myślisz o mnie
wtedy wiem, że nie będę mógł zasnąć,
gapię się w sufit widzę twój uśmiech, liczę barany,

zegar zbyt głośno tyka,

powietrze jakby gęstsze przenika,
czuję zapach po latach westchnień,
już za późno by zrozumieć dlaczego kocham cię,

a ty żałujesz, bo mi żal straconej chwili,

możesz mi powiedzieć
czy warto zapomnieć
lub cię mieć w pamięci na zawsze,

wracają bociany przytulone do ściany

razem

razem
Jarosław Pasztuła

już minęło tyle lat
jak spoina w murze
między cegłami ciągle razem

ileż wody upłynęło między nami
jakie było niebo gdy się uśmiechałaś
pomiędzy pocałunkami

czasami płynie wolniej czas
a my się spotykamy
tyle dzieje się
z nami mnóstwo dzieci

dziękuję za spędzony miło czas

wracasz myślami do lat
gdy byliśmy młodzi
to nic nie szkodzi

przepraszam mamy po tyle lat
wiele pytań
proszę wybacz ten ostatni raz

szukam cię ty
znajdziesz mnóstwo chwil
na kwiatach pełno motyli

piaski

piaski
Marek Górynowicz

spaceruję w świecie nieobowiązkowym
ani jednej myśli w głowie
ani żywej duszy

nie odbieram telefonów
w zaakceptowanej ciszy
głos morza

tylko mewy
przesiadują na moich słowach
rozdziobując porywisty wiatr

w tle krajobraz zrywa się do lotu

Stara miłość nie rdzewieje (miniopowiadanie)

Stara miłość nie rdzewieje (miniopowiadanie)
Bronisława Góralczyk

Zagłębiona w lekturze książki
podążam za wizją bohaterki,
która w wieku podeszłym już nieco,
szuka ostatniej być może miłości.
To tak jak ja…
O, jutro są walentynki,
a ja od lat w samotności,
nie mam do kogo ust otworzyć,
a nie mam ani kota, ani psa.
Doczytuję się w końcu, że pani M.
spotyka mężczyznę swoich marzeń,
że wychodzi zań za mąż i jest szczęśliwa.
A to nie tak jak ja…
Noc za nocką, samotnie, popłakując w poduszkę,
spędzam w nudnym rytmie –
między jednym a drugim romansidłem,
wypożyczonym w pobliskiej bibliotece.
Dzwoni dzwonek do drzwi…
Otwieram ostrożnie, a w drzwiach staje…
moja młodzieńcza miłość, pierwsza i jedyna.
Przyjechał z zagranicy i pierwsze kroki skierował do mnie;
nie zapomniał, bo wierzył, że kiedyś znów się spotkamy
i się nie mylił. Ja też czekałam, i teraz dobry czas
nastał dla nas obojga…
Stara miłość nie rdzewieje.

Gliwice 13.02.2022 r.

IC

IC
Marek Górynowicz

za oknem kołyszą się Lipce Reymontowskie
gęsta mgła owija wspomnienia
tak powoli sekunda po sekundzie
peron za peronem w stronę Skierniewic

jaki piękny ten marzec dziś
wiosna przytula bociany w swoich gniazdach
kwitną pierwsze wiersze
pierwsze zapisane słowa

W labiryncie umysłu

W labiryncie umysłu
Helena Krystyna Szymko

W labiryncie umysłu – trudno się odnaleźć
nie ma wokół nikogo kto by wskazał drogę
błądzisz w świecie dla innych niedostępnym
przytłoczony aurą negatywnych doznań
uchwyć dłoń moją – poczuj serca bicie
we dwoje zawsze raźniej
pokonać mrok – pozbyć się lęków
poznać prawdziwy smak życia

Tylko to i tyle

Tylko to i tyle
Bronisława Góralczyk

Czytam ciebie w oczach twoich
w twoich myślach czytam
chociaż swoich ci nie zdradzam
i niewiele pytam

Łaknę ciebie jak sernika
jak maliny łaknę
choć niewiele raczej jadam
i niewiele pragnę

Szukam ciebie w obcym kraju
za granicą szukam
a widuję ciebie co dnia
gdy do snów mych pukam

Szukam ciebie – nie znajduję
nawet twego śladu
choć widziałam twoją postać
obok wodospadu

Widzę ciebie lecz o dziwo
ujrzeć nie potrafię
patrzę tylko nieustannie
na twą fotografię

Czytam ciebie i wspominam
najpiękniejsze chwile
boć mi tylko to zostało –
tylko to i tyle

Gliwice 14.04.2024 r.

Jak bańka mydlana…

Jak bańka mydlana…
Maciej Jackiewicz

nie dotykaj mnie
bo pęknę
niczym bańka mydlana
choć się ciebie nie ulęknę
z kropli wody jestem utkana

nie dotykaj mnie
bo z powrotem
w te krople się przemienię
aż do chwili
kiedy słońca promienie
pochłoną całkowicie

i wyparuję jako na niebie obłok
ale też nim długo nie pozostanę
bo niebo się wtedy zachmurzy
i spadnę z powrotem
deszczem

a wśród milionów kropel
będą też bańki mydlane,
odrodzone po burzy
i będę ja jeszcze

nowe życie

Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła

Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła
Kamil Olszówka

Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła,
Są niczym biała i czarna królowa,
Na czarno-białych równomiernych polach,
Wielkiej szachownicy światowych geopolitycznych uwarunkowań,

Jedna i druga instrumentalnie dziś traktowana,
Jedną i drugą próbuje się zaszachować,
Znienawidzonego do głębi jego jestestwa wroga,
By polityczne korzyści trwale uzyskać…

Mówią dziś SZACH Palestyńczycy,
Strzegąc wiernie wielowiekowej Złotej Kopuły,
Na niegdysiejszym Wzgórzu Świątynnym,
Blokując plan biblijnej Świątyni Jerozolimskiej odbudowy,

Mówią dziś SZACH Izraelici,
Gdy Żelaznej Kopuły przechwytujących rakiet smugi,
Przecinają nocnego nieba chmury,
Rozpościerającego się nad zabytkami miast starożytnych…

Jest kością niezgody Kopuła na Skale,
Nieprzerwanie przez dziesięcioleci już wiele,
Przyczyną jakże krwawych izraelsko-arabskich wojen,
Będących kolejnych konfliktów zarzewiem,

W świecie geopolitycznych zawirowań dziś dwie kopuły,
Strzegą dwóch wielkich ludów biblijnych,
Jedna wielowiekowej historii blaskiem swym złotym,
Druga mnogością najnowocześniejszych rozwiązań technicznych…

Gdy tej wiekopomnej nocy,
Liczne przechwytujących rakiet smugi,
Rozświetliły nieprzeniknione hebanowe mroki,
Pod niebem pamiętającej wiele tysiącleci Jerozolimy,

Zaś miliony ludzi w każdej świata stronie,
Trwożnie zadaje sobie w duchu pytanie,
W jakim o poranku obudzimy się w świecie,
Gdy noc nieśpiesznie już się rozpłynie,

Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła,
Na politycznego sporu są przeciwległych biegunach,
Gdy geopolitycznych szachów partia,
Na naszych oczach nieprzerwanie wciąż trwa,

Gdzie krwią znów zroszona biblijna ziemia,
Nie zdążyła zagoić rozjątrzonych ran,
Po niedawnych okrutnych wojnach,
Tlących się wciąż w bolesnych wspomnieniach…

– Wiersz napisany w nocy z 13 na 14 kwietnia 2024 r.

Romantyczna bajka

Romantyczna bajka
Helena Krystyna Szymko

Gorącym uczuciem od dawna związani –
witali się co dnia z sercem na dłoni
codziennym buziakiem zawsze żegnali
radośnie witali nim każdy poranek
lecz dnia pewnego coś ich poróżniło
zasiał w jej sercu cień niepewności
ona tak bardzo w nim zakochana
po raz pierwszy – poznała
gorzki smak zazdrości

jego beztroska zmieniła wszystko
co tak pięknie w jej sercu zakwitło
przez cały czas bycia z nim blisko
myślała że łączy ich mocna nić miłości
on wciąż ją raczył piękną liryką
i nutką muzyki rzewną

ona wierzyła w romantyzm tej bajki
w swojej dziewczęcej naiwności
jego pewność siebie, była bezgraniczna
że wciąż go kocha i nadal będzie przy nim
lecz serce dziewczyny wyczuwa
intrygę w którą jest uwikłany
swą ciekawością czegoś nowego
utracił jej zaufanie
wreszcie się zbudziła ze snu głębokiego
i śpiącą królewną już nigdy nie była
ich bliskość – na bezgraniczną
dal zamieniła

Od świtu do nocy – nadzieja

Od świtu do nocy – nadzieja
Bronisława Góralczyk

wyszło słońce a z nim nadzieja
na wiosnę radosną i żwawą
jak młoda dziewczyna
jak chłopiec biegnący za piłką

odezwał się ptak a z nim nadzieja
na pieśni pogodne i ciepłe
jak dotyk twej dłoni
jak uśmiech serdeczny na twarzy

zakwitł krokus a z nim nadzieja
na miłość prawdziwą i szczerą
jak złoty pierścionek
jak słowa przysięgi przedślubnej

zapadł zmierzch a z nim nadzieja
na chwile spokojne i ciche
jak szelest listowia
jak szepty kochanków w alejce

nastała noc a z nią nadzieja
na sen kolorowy i błogi
jak fimu fabuła
jak bajka czytana półszeptem

Gliwice 15.04.2023 r.

Baśń tysiąca i jednej nocy

Baśń tysiąca i jednej nocy
Marcin Olszewski

Blask stroboskopów, światło na włosach
Miękkie fotele, walki na scenie. Wieczór
Piwo w szklance, uśmiechy tych które walczą
Postawicie na którąś, chłopaki? Oglądajcie

Potem noc. Dwa pokoje w domu. Zetknięcia ciał
Przyjemność, która dała początek czegoś nowego
W bardzo młodym wieku. Wieczór, rzędy, uśmiechy
Muzyka, przyciemnione światła. Gładkość ciała

Wizyty. Wspólne wypady do klubów, zakupy. Sen
Zwierzenia. Mapa ciał Warszawy, perfum na twarzy
Szminek po pocałunkach. Gdzie czas nie kończy się
Na seksie. Twój problem, moim problemem. Poradzimy

Masz zakupy do lodówki. „Jesteś moim rycerzem z bajki?”
Jestem. Z bajki nazywanej życiem. Gdzie nie pytamy się
Co kto robi i dlaczego, chyba że chcemy. Gdzie drinkujesz
By zabić stres i to czego tak naprawdę nie chcesz robić

Ile jest warta godzina życia, noc, tydzień? Ile jesteśmy
W stanie poświęcić dla realizacji potrzeb. Tych
Na chwilę, tych na całe życie. Nie ma takiej ceny
Nie wszystko za kasę. 100 i więcej kobiet

Spotkaliśmy się na drodze życia

Wiersz o miłości

Wiersz o miłości
Maciej Jackiewicz

Wołam cię z echem ukrytym w kwiatach
Instrumentarium gotowe już na spotkanie
Erato dziś podarowała dla mnie przesłanie
Rozmarzony znów wracam z końca świata

Sennik już jest zbędny choć był mi za brata
Zamykam rozdział pod nazwą: oczekiwanie
Otwieram już nowy: rozkosz oraz pożądanie
Me największe marzenie spełnione po latach

Oczekując na spełnienie niezliczone miesiące
Łaknę tak kochania gdy choć ciebie usłyszę
Oczy teraz załzawione niczym po rozłące

Świeca się dopala, milczę wtopiony w ciszę
Czule uspokajam serce jeszcze tak drżące
I wszystkie słowa w zakątku duszy napiszę

Modna żona

Modna żona
Bronisława Góralczyk

Co ci stoi na przeszkodzie,
By być wiosną z modą w zgodzie?…

Kup już dzisiaj ciuszki modne!
Modne buty, acz wygodne!

Zmień fryzurę (choćby teraz)!
Zajrzyj zatem do fryzjera!

Nie zapomnij też o twarzy!
Odwiedź salon makijaży!

Będziesz taka odmieniona!
Taka modna będziesz żona!

Gliwice 28.03.2007 r.

Zatrzymanie

Zatrzymanie
Antonina Marcinkiewicz

Uczucie pustki
tracisz poczucie bezpieczeństwa
lęk
boisz się ciszy
wszędzie stoisz na uboczu
szukasz po omacku
w odrętwieniu i mroku
pogłębia się rozpacz
nie potrafisz otworzyć serca na miłość
oczekujesz cudu
zdarza się że kierujesz oczy ku Bogu
i modlitwa staje się
balsamem na obolałą duszę

Sad

Sad
Bronisława Góralczyk

Spójrz, jak biało kwitnie sad,
jak się bieli przy nim świat
upojony aromatem młodej gruszy.

Nic, że deszczyk zaczął padać,
sad nam baśnie opowiada,
aby czułą strunę serca w nas poruszyć.

Gliwice 12.04.2009 r.

Słońce wysoko

Słońce wysoko
Agata Kostka

Samolot nisko.
Na jeziorze migocące
latarenki na falach połyskują.
Włosy strumieniami słońca
złotem się błyszczą.
W gorącu napięcie rozpuszcza.
Jest tylko Ta chwila
i Ja.
Bicie serca odbicie słyszę.

Ziemia blisko, poczeka

Łabędzie odpłynęły

Łabędzie odpłynęły
Janusz Strugała

Na próżno błagam niebo
Przegarniam wspomnieniami chmury
Zegar tyka falami
Nie czuję jego empatii
Drepczę po piasku, przecieram oczy
Wiatr w nie kłuje
Wiem, że ciebie tu nie spotkam
Tonę w kipieli uczuć
Coś pod nosem mamroczę
To jak nie rozpoczęta sonata
Dyrygent wyliczył tempo
Orkiestra nie zagrała
Łabędzie odpłynęły
Słońce zachodzi

Sonet

Sonet
Maciej Jackiewicz

Niepoliczone tomy poezji i bogate w treści
ile z tego ogarnąć umysł jeszcze zdoła
miliony pojęć i haseł co dzień i dokoła
a tu już pióro czeka i bibuły skrawek szeleści

Gdy powstaje strofa, którą natchnienie dopieści
bo jeszcze taka niewinna i jak niemowlę goła
składasz dzięki kiedy z pomarszczonego czoła
zroszonego potem – zrodziła się wolna bez boleści

Bowiem pisać to jak udręka i ekstaza zarazem
choć to nie rzeźba w marmurze i nie w szczerym złocie
wyraz co był myślą – nie może być bohomazem

Tak rodzą się wierszy niezliczone wciąż krocie
dziś nie pytaj czemu piórem a nie dłutem albo obrazem
ja nie piszę lecz serce w nieustannej tęsknocie